TRAGEDIA ROMANTYCZNA

5 lipca 1981 roku w katowickim Spodku odbyła się premiera „Tragedii
Romantycznej”. Spektakl zorganizowany przez Zarząd Regionalny NSZZ „Solidarność” obejrzało kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

TRAGEDIA ROMANTYCZNA, NIE TYLE WPISAŁA, ILE WRYŁA SIĘ W UMYSŁY I DUSZE MIESZKAŃCÓW ŚLĄSKA. Była to jednak nie tylko strawa duchowa. Tragedia była wynikiem żmudnej, ciężkiej, a chwilami nadludzkiej pracy wielu setek ludzi. Oprócz reżyserów, producentów, scenarzystów czy scenografów, w sumie około 40 osób, jej sukces zależał od pracy wielu anonimowych ludzi, członków Solidarności, pracowników śląskich i zagłębiowskich zakładów pracy. Scenografię, ważącą ponad 60 ton wykonano w Hucie Katowice, mundury żołnierzy carskich, uszyli pracownicy jednego ze śląskich zakładów odzieżowych.

To było jak msza… wspomina Jędrzej Lipski

Obrazy, sztandary, krzyże, pobojowisko. .. Salwy, werble, tętent koni,
muzyka rosnąca dreszczem wzdłuż pleców i słowa… Słowa wielkie, wieszcze,
mocne i tragiczne. .. bijące w kopułę i spadające w dół lawiną
iskier. I monologi. .. Tak pamiętam „swoją” Tragedię Romantyczną. Dwadzieścia
pięć lat temu, lipcowym popołudniem, ówczesną katowicką aleją Armii
Czerwonej w stronę górującego nad miastem Spodka szedł tłum. Trochę
bezładnie, jak na wiec, manifestację, czy kolejną masową imprezę. Byłem
wtedy w tym tłumie. Trochę podekscytowany, podenerwowany, z setkami idących  ludzi, falą spłynąłem pod rondo i z falą wypłynąłem na plac przed
Spodkiem. Wszyscy szli w stronę bram wejściowych Spodka. Tłum gęstniał, coraz  dłuższa kolejka do wejścia, nad głowami unosił się gwar rozmów. W
końcu wszedłem. Usiadłem w „swoim” sektorze. Wysoko. Po chwili zgasły
światła, zapadła cisza… Potem rozbłysły reflektory, zajaśniała scena,
padły pierwsze słowa… Trudno dzisiaj opisać to, co wówczas ujrzałem, to
czego byłem świadkiem, to w czym wziąłem udział. To było jak msza,
zbiorowe misterium, pełne modlitw, uniesień i wzruszeń. Patos słów,
przeplatany burzami oklasków. Przede mną przewijały się postacie znane z
telewizyjnego ekranu: Jędrusik, Gryń, Chamiec, Olbrychski, Świderski, Bilewski… Wielcy aktorzy, odgrywający role z dzieł Słowackiego i Mickiewicza, w tym  widowisku przestali być aktorami, a stali się bohaterami, których tragiczny los przeplatał się losem narodu. Konrad, Kordian, ksiądz Piotr…
Pamiętam zdziwienie, gdy ujrzałem dojrzałego wiekiem Chamca wcielającego się w  postać młodego Kordiana. Zamysł, początkowo nie do pojęcia, zmienił się
w podziw dla tej właśnie interpretacji, wizji i samej aktorskiej gry. W
owym Misterium zatracała się granica pomiędzy realnością widowni, a magią
sceny. Ja zatracałem się, w słowach konradowskiej improwizacji, w pieśni o
zemście, „Zemście na wroga, z Bogiem, a choćby mimo Boga”, wyśpiewywanej w takt  muzyki Czesława Niemena… Przed oczami przetaczały się setki żołnierzy,
w uszach brzmiały szepty spiskowców, a ponad wszystkim płynęły strofy
„Do Przyjaciół Moskali”. I pamiętam jeszcze coś. Nabożną wręcz ciszę, unoszącą się nad widownią, w skupieniu opuszczającą Spodek po skończonym spektaklu.

„Niezapomniana Tragedia”
Jędrzej Lipski, Piotr Mielech
Dziennik Zachodni nr 156/06.07
07-07-2006

Cały tekst Jadwigi Chmielowskiej tutaj >>>

P.S. Zdjęcia zrobiłem aparatem ZENIT na marnym filmie ale chciałem Wam pokazać że w karnawale SOLIDARNOŚCI nie tylko strajkami żyliśmy.

.

2 myśli w temacie “TRAGEDIA ROMANTYCZNA

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s